Witamy na stronie Transinfo.pl Nie widzisz tego artykułu, bo blokujesz reklamy, korzystając z Adblocka. Oto co możesz zrobić: Wypróbuj subskrypcję TransInfo.pl (już od 15 zł za rok), która ograniczy Ci reklamy i nie zobaczysz tego komunikatu Już subskrybujesz TransInfo.pl? Zaloguj się

Protest przeciwko unijnym delegacjom. Jutro!

infobus
09.01.2019 17:00
0 Komentarzy

W czwartek – 10 stycznia – przed PE w Brukseli przewoźnicy drogowi z krajów Europy Środkowo-Wschodniej, w tym Polacy, zaprotestują przeciwko projektowanym przepisom dotyczącym tej branży. Obawiają się, że regulacje uderzą w ich firmy. Głosowanie w tej sprawie odbędzie się w komisji transportu PE.

Wprowadzenie nowych przepisów (tzw. pakietu mobilności), które mają objąć przewoźników drogowych regulacjami dotyczącymi delegowania pracowników, zaproponowała Komisja Europejska. Są one niekorzystne dla takich firm z Europy Środkowo-Wschodniej, w tym z Polski, która ma jedną z największych flot transportowych w Unii Europejskiej. Przeciwnicy regulacji wskazują, że są one protekcjonistyczne, bo wypychają te przedsiębiorstwa z rynków krajów Europy Zachodniej.

Polska przeciwko

W grudniu ubiegłego roku mandat do negocjacji nad ostatecznym kształtem nowych przepisów przyjęła Rada UE (kraje członkowskie). Polska, jak i część innych państw, uznała go jednak za niekorzystny i głosowała przeciwko. Minister infrastruktury Andrzej Adamczyk mówił wtedy po negocjacjach w Brukseli, że nowe przepisy narzucają przewoźnikom obowiązki, które są „nie do przyjęcia”. Przeciwne były także: Węgry, Litwa, Łotwa, Malta, Bułgaria, Chorwacja, Irlandia, Belgia. Nie wystarczyło to jednak, by zablokować propozycję.

Żeby negocjacje nad ostatecznym kształtem przepisów mogły się rozpocząć, swój mandat musi przyjąć jeszcze Parlament Europejski. Czwartkowe głosowanie w komisji transportu PE ma być wstępem do tego. Jego wynik trafi prawdopodobnie na sesję plenarną Parlamentu Europejskiego i wtedy europosłowie ustalą mandat do rozmów z Radą UE.

Pesymistyczna prognoza

Trudno prognozować, jaki będzie ostateczny wynik czwartkowego głosowania, bo do projektu złożono sporo poprawek. Jednak sprawozdania, które będą głosowane jako punkt wyjścia dla mandatu, są niekorzystne dla Polski. W części są zbieżne z propozycją Rady UE, a w części zaostrzają propozycje dotyczące kabotażu, czyli przewozu ładunków pomiędzy dwoma krajami przez przewoźnika niemającego siedziby w żadnym z tych państw, jak również czasu jazdy i odpoczynku. Część europosłów złożyła poprawki, które łagodzą propozycje regulacji.

„Trudno jest ocenić wynik głosowania. To zależy od tego, którzy europosłowie w imieniu poszczególnych grup politycznych będą głosować. W tym przypadku nie ma żadnego politycznych podziału, jest podział geograficzny, bo ten spór jest geograficzny. Chodzi o to, aby wyeliminować z rynku sektor transportu z Europy Środkowo-Wschodniej. Część krajów regionu, jak np. Czechy i Słowacja, ma te same interesy, a jednak poparły mandat Rady UE. To znaczy, że gra toczy się nie tylko na poziomie argumentów, ale też na poziomie polityczno-handlowym” – powiedział w środę PAP europoseł Kosma Złotowski (PiS).

Bułgarzy się organizują

W czwartek rano protest przed PE przeciwko nowym przepisom organizują Bułgarzy, a mają w nim wziąć udział także przewoźnicy z innych krajów, w tym Polski.

Zrzeszenie Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce (ZMPD), które weźmie w nim udział, podało w środę, że pakiet mobilności miał chronić transport przed trudnymi ze względu na specyfikę branży przepisami o delegowaniu pracowników, a tak się nie stało.

-„Pakiet Mobilności w wersji forsowanej przez państwa +starej unii+ to sposób na eliminowanie ze wspólnego rynku niewygodnych konkurentów. Skoro trudno konkurować z przewoźnikami polskimi, bułgarskimi czy rumuńskimi, trzeba ich wyeliminować za pomocą prawa, które im zaszkodzi, a wzmocni konkurentów z Niemiec czy Francji. Taka jest filozofia projektowanych przepisów. ZMPD nie zgadza się na łamanie fundamentalnych zasad rynku europejskiego. Chcecie z nami rywalizować – weźcie się do roboty!” – napisali polscy przewoźnicy w przesłanym PAP oświadczeniu.

Piotr Szymański Z ZMPD powiedział w środę PAP, że propozycje nowych przepisów mają charakter protekcjonistyczny. „Jesteśmy wciąż dużo bardziej konkurencyjni na rynkach Europy Zachodniej w stosunku do przewoźników z tamtych krajów. (…) Liczymy, że PE weźmie pod uwagę nasze argumenty i ostateczny kompromis, który zostanie osiągnięty, będzie w większym stopniu oddawał również interesy przewoźników z Europy Środkowo-Wschodniej” – wskazał.

Protestowe zezwolenie

Stowarzyszenie Przewoźników w Bułgarii, które jest organizatorem protestu, otrzymało od władz Brukseli zezwolenie na udział w nim 600 osób oraz 11 ciężarówek. Oprócz Bułgarów i Polaków mają w nim wziąć udział przewoźnicy z Rumunii, Węgier, Litwy i Łotwy.

Według organizatorów pakiet jest szczególnie niekorzystny nie tylko dla samej branży, lecz dla bułgarskiej gospodarki jako całości (transport odpowiada za 17 proc. PKB tego kraju). Bułgarscy przewoźnicy widzą w nowych regulacjach nie tylko chęć zniszczenia branży, ale też przejęcia pracowników firm przez zachodnie firmy.

Przed akcją protestacyjną bułgarskie władze poparły protest. W Brukseli weźmie w nim udział minister transportu tego kraju Rosen Żeljazkow. Z przewoźnikami spotkali się wcześniej prezydent Rumen Radew i premier Bojko Borisow. Według Radewa zmiany w pakiecie mobilności „są dyskryminacją wobec bułgarskiego biznesu oraz rażącym naruszeniem zasad unijnego wolnego rynku”. Również premier zaznaczył, że państwo bułgarskie kategorycznie popiera żądania branży i stoi na stanowisku, że w zaproponowanym pakiecie należy wprowadzić zmiany.

W grudniu kraje członkowskie ustaliły między innymi, w jakich sytuacjach kierowcy będą podlegać przepisom o delegowaniu pracowników. Według nich jeśli kierowca będzie wykonywał przewóz z kraju, w którym mieści się siedziba firmy, do innego państwa, to będzie wyłączony z przepisów o delegowaniu. W przypadku wszystkich innych rodzajów operacji, w tym kabotażu, będą obowiązywały przepisy dotyczące pracowników. To zapis w propozycji szczególnie niekorzystny dla polskich firm, które wykonują operacje kabotażu.

W środę w Brukseli o propozycjach nowych regulacji z przedstawicielami PE i KE rozmawia minister infrastruktury Andrzej Adamczyk. (PAP)

Komentarze